Bullet Journal na 2024

W tym roku mam nowy zeszyt na Bullet Journal. Nie wiem na jak długo mi wystarczy, ale prawdopodobnie więcej niż rok, może nawet na dwa, albo i dłużej. Na pewno mam w nim większą swobodę, bo jest większy, ma format między A4, a B5. Mogę nie liczyć kartek i pisać sobie swobodnie. Oczywiście dla części rozkładówek musiałam sobie zrobić ściągi z wymiarami, których przynajmniej na razie Wam nie pokażę. 


Zeszyt, który widzicie na zdjęciu mój tata przyniósł z pracy. Dostał go, kiedy jego szef coś zamawiał, a tata przywiózł go do domu, mając zamiar go podrzeć i spalić. No, ale nie pozwoliłam. Zrobiłam na nim przednią okładkę, wyczyściłam i… Mam nowe BuJo. W środku są trzy duże karty z reklamami, które mam zamiar wykorzystać jako przekładki. Oczywiście nie chce mi się w nich jeszcze prowadzić kolekcji, więc te strony są praktycznie gołe. No, ale może prędzej czy później zacznę ich używać, a biorąc pod uwagę jego objętość, mam na to czas. Tak przy okazji wyrwałam już z niego kilka kartek, bo na przykład były brudne, albo coś sobie ktoś na nich bazgrolił. Proste. Ale i tak tych kartek jest dużo, więc nie widzę problemu. Tym razem nie mam zamiaru używać karteczek samoprzylepnych jako dodatkowe miejsce do notowania. Tylko jako część dekoracyjna (a uwierzcie mi, tym razem styczeń jest „goły”, bo pomyślałam, że w tym miesiącu odpuszczę sobie wyklejanie ozdobne. W każdym razie miejsce jest i mogę to zrobić w każdym możliwym momencie. O ile będzie mi się chciało. Uznajmy to za jedną z aktywności na liście „gdyby się nudziło”.

Wstęp i pierwsze strony

Szczerze nie wiem po co mi ten Index, bo i tak nie chce mi się go uzupełniać, a właściwie na niego nie patrzę. Ale i tak zagospodarowałam na niego te dwie strony w razie czego. Nie wiem, nie wiem… zazwyczaj kończy się na kartkowaniu i wybieraniu zakładki indeksującej, bo teraz nie potrafię już notować bez nich (aktualnie kończę jeden z moich noteso-dniówek, więc jak znajdziecie mojego Instagrama, zobaczycie jak dużo ich wystaje). 


Następny jest Future Log, którego też niby nie używam, ale czasami mi się zdarza. Ponieważ już odkryłam jaki jest dla mnie najbardziej odpowiadający format, to raczej się nie zmieni, chociaż jeśli będę przechodzić do drugiego, tym razem znów A5, zeszytu miejsca na listę dni już nie będzie. 


Rozkładówki miesięczne w tym formacie miały swoje trzy próby. Co jak na mnie jest całkiem dużo, bo o ile w A5 nie mam tego problemu, tym razem musiałam się trochę wysilić. Kalendarz w wersji poziomej po lewej mi nie odpowiadał (sprawdziłam to ma mniejszej wersji), a rozrysowanie rozkładówki na dwie pełne strony wydało mi się zbyt duże. Ale, oczywiście dla chcącego nic trudnego i powieliłam schemat z wcześniej używanego szablu w organizerze, zrobiłam kalendarzyk na ½ strony, połowę zostawiłam na notatki i ewentualnie jakiś obrazek (tak, to Paul Rudd), co tym razem okazało się strzałem w dziesiątkę, bo obie strony w momencie publikowania tej notatki zostały przeze mnie już w pełni zagospodarowane. 


Rozkładówki tygodniowe są jednymi z najbardziej przejrzystych jakie do tej pory robiłam. Widzę w pełni cały tydzień, a jedynym powodem przez który nie ma tygodniowej zakładki jest fakt, że ten zeszyt jest kołonotatnikiem i nie mam problemu z wykręceniem go i odłożenia na półkę w takim stanie. Mam nadzieję, że później uda mi się je zmniejszyć i zaadoptować ten sposób na format A5, do którego raczej wrócę.

Kolekcje 

To jest ostatnia „przekładka”, której dobrze jeszcze nie zrobiłam. Obecnie prowadzę kolekcje z książkami i filmami w rocznym segregatorze, a tracker seriali w organizerze dniówkowym. Listy wyglądają jak zwykle. Na razie żadna nie ma swojej pełniej treści, a z podcastami chcę jeszcze poczekać, zanim wydrukuję ikonki do wklejenia. Będę je uzupełniać powoli, bo większość list jakie prowadzę znajdują się na karteczkach z kostki biurowej w kubiku z notatkami (jeśli interesuje Was system dwóch kubików na biurku, dajcie znać, nie ma sprawy, żeby go Wam opisać) i przeważnie tam zostają. Chociaż postanowiłam sobie, że średnio raz w miesiącu będę przeglądać sobie te karteczki, przenosić na dział z notatkami w organizerze co ma mi się przydać to na razie je przeglądałam, nic nie przeniosłam, a to co ważniejsze położyłam na wierzchu. 


Pierwszą listą, którą w pełni uzupełnię będzie strona z książkami do przeczytania. Na razie znajduje się tam wypisana seria o Lipowie, którą mam zamiar przeczytać w tym i następnym roku. Dlatego książek prawdopodobnie będzie więcej, podobnie jak seriali, których oglądam naprawdę dużo. 

Działu z notatkami w tym BuJo nie będzie, bo łączenie części planującej z notatkowej wychodzi mi całkiem spoko, a co trzeba przenieść do notesu tematycznego po prostu zostaje tam przeniesione. Na razie mam kilka miejsc na takie chaotyczne notatki, ale to w segregatorach i organizerach. 


Komentarze