Powitanie!


Cześć! 

Witam Was wśród moich zeszytów! Jestem fanką papieru i wszelkich notatników, segregatorów i organizerów. A ponieważ notowanie i planowanie w systemie cyfrowym się u mnie zupełnie nie sprawdza to pozostaję w trybie analogowym, co jest dla mnie świetne.

Poznacie tutaj moje zeszyty, które służą mi do notowania, pracy i rozrywki. Ale... Jestem jedną z tych wielu osób wśród prowadzących dzienniki, które nie mają zdolności plastycznych, a i tak starają się notować w schludny sposób. Mnie samej trudno znaleźć kogoś, kto prowadzi Bullet Journal nie potrafiąc rysować, a jednak pokazuje to jak rozpisuje listy. Ja jestem taką osobą... A przed monotonią w zeszycie ratują mnie tylko flamastry do nagłówków, zakreślacze, klej i drukarka. Plus wzorzyste i kolorowe zakładki indeksujące, ale to inna historia, bo większość z nich usuwam po zapisaniu zeszytu.

Nie wiem, który z moich zeszytów zobaczycie jako pierwszy, ale najpierw chciałabym Wam pokazać jakich przyborów używam. Nie wiem, czy zrobię to jeszcze w tej notce, bo większość z tych rzeczy mam pod ręką (czego nie można powiedzieć o samych zeszytach), a na razie nie mogę zrobić ich zdjęć, bo jest jeszcze ciemno i widzę coś tylko dzięki ledowej lampie, która nawet do zdjęć takich rzeczy jak notes, albo komplet flamastrów nie daje schludnego efektu.

Kolejną kwestią o której chciałabym Was uprzedzić jest mój ograniczony budżet. Sporą część moich przyborów po prostu dostałam, a to co kupiłam, to zwykła tania tandeta. Dosłownie. Nie mam zeszytu w kropki, ale czasami drukuję sobie arkusze. Mam zwykłe zeszyty w miękkich oprawach, notesy z chińskiego sklepu i to co dostałam. O tym gdzie się zaopatruję i ile mniej więcej na to wydaję opowiem Wam później. A prawdę mówiąc nie znam wszystkich cen, ale kochane Pepco drukuje wszystkie swoje ceny na opakowaniach, więc to mamy z głowy. A sporo rzeczy mam z Pepco. Przynajmniej tych z działu szkolnego... 

Nieocenionym narzędziem jest też Canva, gdzie używając tylko podstawowej wersji bez dopłacania mam masę elementów, o których opowiem przy okazji BuJo, a ten na przyszły rok będzie miał dosyć specficzny plan, który wygląda zupełnie inaczej niż mój plan, który przyszedł mi do głowy na samym początku, kiedy robiłam do tego zakupy. 

W moich notatkach zobaczycie maksimum schematu, ale minimum treści. Większość swoich notatek wolałabym zachować dla siebie i dlatego nie mam zamiaru ich pokazywać. Przynajmniej dopóki nie nauczę się blurować części zdjęć. 

Następnym elementem, który będzie tu regularnie powracał są linki. Linki do blogów i bibliotek, z których korzystam, żeby coś sobie wydrukować, a korzystam tylko z darmowych elementów. Jeśli coś, co ściągnęłam kiedyś już nie istnieje, nie będę udostępniać swojej kopii. To nie byłoby fair względem innych twórców, o wiele bardziej utalentowanych niż ja. 

W następnych notkach pokażę w jaki sposób prowadzę swoje zeszyty, a niektóre z nich dopiero mam zamiar zacząć prowadzić (np przepiśnik, do którego się zbieram od jakiegoś czasu), więc będziecie widzieć jak je uzupełniam od podstaw. I w ogóle zakładam. Może poza pamiętnikiem, który na razie jest kartkami z bloku do pisania wpiętymi do segregatora. 

Na razie to by było na tyle. Do zobaczenia za kilka dni, albo kiedy zacznę już robić zdjęcia...

Trzymajcie się!

Komentarze

  1. No hejka!
    Wow, już nie pamiętam, kiedy ostatnio komentowałam cokolwiek na Blogspocie, ale w sumie fajnie jest tu wrócić :)
    Mega się cieszę, że jednak postanowiłaś opublikować tego bloga. Pierwszą czytelniczkę już masz, a jestem pewna, że będzie ich więcej. Ja co prawda częściej korzystam już teraz z systemu cyfrowego planowania (Notion to u mnie nadal TOP 1), ale kolejne części Uniwersum Czasowego spisuję analogowo. W sumie, muszę kiedyś pokazać Ci te zeszyty, ale czasem są tam takie bazgroły, że to aż wstyd.
    A, co do tego blurowania, jeśli chcesz, to chętnie Ci z tym pomogę ;)
    Widzę też, że opublikowałaś już notkę o swoich przyborach, więc lecę tam :D
    Pozdrawiam, Domi!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz